Według ostatniego wyroku Sądu Najwyższego (I NSNc 90/20), żądając odszkodowania za uszkodzenie pojazdu, należy udowodnić wartość pojazdu sprzed i po wypadku. Sąd doszedł do takiego wniosku, ponieważ poszkodowana po szkodzie sprzedała swój samochód, nie wykonując w nim żadnych prac naprawczych. Trudno jednak zgodzić się z tym stanowiskiem, ponieważ Sąd Najwyższy wcześniej wielokrotnie wyrażał pogląd całkowicie przeciwny.
Stanowisko sądów I i II instancji
Z uzasadnienia wyroku można dowiedzieć się, że powódka wniosła o zasądzenie od ubezpieczyciela kwoty 5.100 zł tytułem odszkodowania za uszkodzenie jej pojazdu. Roszczenie to miało odpowiadać równowartości hipotetycznych kosztów naprawy pojazdu. Powódka w tym celu zgłosiła dowód z opinii biegłego. Zarówno sąd rejonowy, jak i sąd okręgowy instancji oddaliły powództwo. Ich zdaniem powódka nie udowodniła swojego roszczenia.
Sądy powoływały się na fakt, że powódka sprzedała swój pojazd po szkodzie, nie dokonując jego naprawy. Tym samym według sądu rejonowego uszczerbek majątkowy powódki związany jest tak naprawdę z utratą wartości pojazdu. Odszkodowanie nie może wyrażać się w niezbędnych i ekonomicznie uzasadnionych kosztach naprawy. Musi być ono ustalone przez porównanie wartości pojazdu sprzed i po wypadku. Innymi słowy, w takich okolicznościach aktualizuje się tzw. metoda dyferencyjna rozliczania szkody w pojeździe.
Sąd okręgowy w zasadzie powielił stanowisko sądu rejonowego. Dodał jedynie, że dla ustalenia rozmiaru szkody konieczne było wykazanie kwoty, jaką uzyskała powódka w wyniku sprzedaży uszkodzonego pojazdu (jego ceny), a którą należałoby zestawić z wartością pojazdu sprzed kolizji – dopiero wówczas możliwe byłoby prawidłowe określenie uszczerbku w majątku powódki. Tymczasem powódka nie przedstawiła umowy sprzedaży pojazdu, a zatem nie zdołała udowodnić wysokości roszczenia. Z tego względu powództwo należało oddalić.
Skarga nadzwyczajna i wyrok Sądu Najwyższego
Skargę nadzwyczajną złożył Prokurator Generalny, który powołał się przede wszystkim na błędne rozumienie przepisów art. 361 § 2 k.c. oraz art. 363 § 1 i 2 k.c. Przytoczył również liczne orzecznictwo Sądu Najwyższego, które wielokrotnie już potwierdzało, jak należy wykładać powyższe przepisy, a także jak należy rozumieć pojęcie szkody oraz ustalać wysokość odszkodowania.
Sąd Najwyższy, a konkretniej Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, uznał, że orzecznictwo to nie ma zastosowania w niniejszej sprawie. Jeśli bowiem poszkodowana sprzedała swój pojazd w stanie uszkodzonym, to nie może już żądać odszkodowania obejmującego kwotę hipotetycznych koszty naprawy. SN podniósł, że stanowisko sądu okręgowego – wbrew wskazaniom Prokuratora Generalnego – nie opierało się na założeniu, że dokonanie naprawy pojazdu stanowi warunek ustalenia wysokości odszkodowania. SN zgodził się z sądem okręgowym, że powódka co prawda miała prawo domagać się odszkodowania odpowiadającego hipotetycznym kosztom naprawy pojazdu, jednakże w przypadku zbycia pojazdu odszkodowanie musi mieścić się w ramach szkody przez nią doznanej. Wobec powyższego konieczne stało się odwołanie się do tzw. metody dyferencyjnej przy ustalaniu wysokości szkody. W dalszej części uzasadnienia znalazło się już rozwinięcie tej myśli, wedle której wobec niewykazania przez powódkę wysokości roszczenia zasadne było oddalenie powództwa przez sąd okręgowy.
Dotychczasowa linia orzecznicza
Dotychczasowa linia orzecznicza SN podąża jednak w zupełni przeciwnym kierunku. Najważniejszy w tym względzie jest wyrok 12.04.2018 r. o sygn. akt II CNP 41/17. Wyjaśnione zostało w nim, że poszkodowany może, według swojego wyboru, żądać od ubezpieczyciela zapłaty kosztów hipotetycznej restytucji albo zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej ustalonej zgodnie z metodą różnicy. W przypadku natomiast roszczenia wobec ubezpieczyciela art. 822 § 1 k.c. modyfikuje tę zasadę w ten sposób, że roszczenie o przywrócenie stanu poprzedniego przekształca w roszczenie o zapłatę kosztów restytucji. Jednocześnie podkreślono, że poszkodowany nie może jednak żądać zapłaty kosztów (hipotetycznej) restytucji w sytuacji, w której przywrócenie stanu poprzedniego byłoby niemożliwe albo też pociągało za sobą nadmierne trudności lub koszty. Sąd Najwyższy w tym miejscy jednoznacznie doprecyzował, że na gruncie spraw dotyczących naprawy pojazdów mechanicznych ugruntowała się praktyka zakładająca, iż koszt naprawy nie jest nadmierny dopóty, dopóki nie przewyższa wartości pojazdu sprzed wypadku, czyli w przypadku, gdy mamy do czynienia ze szkodą całkowitą.
Kolejnym fundamentalnym orzeczeniem Sądu Najwyższego jest postanowienie z dnia 07.12.2018 r. o sygn. akt III CZP 51/18, gdzie podsumowany został dotychczasowy dorobek orzeczniczy. Potwierdzono w nim, że roszczenie odszkodowawcze powstaje z chwili wyrządzenia szkody i na jego wysokość nie mogą mieć wpływu żadne późniejsze zdarzenia między innymi w postaci sprzedaży uszkodzonego lub już naprawionego pojazdu. Do poszkodowanego należy również decyzja, czy przystąpi w ogóle do naprawy uszkodzonego pojazdu po uzyskaniu odszkodowania, czy dokona prowizorycznej naprawy za część należnej mu kwoty, czy też wydatkuje odszkodowanie na inne cele.
Jednostkowy wyrok?
Wnikliwa analiza orzecznictwa Sądu Najwyższego prowadzi do wniosku, że omawiany wyrok stoi w sprzeczności z dotychczasową linią orzeczniczą. Istotną wątpliwość wzbudza jednak fakt, że w uzasadnieniu wyroku kilka razy padają słowa, iż powódka domagała się „równowartości ubytku wartości pojazdu na dzień zaistnienia szkody, odpowiadającej hipotetycznym kosztom naprawy”. Niestety bez dostępu do akt sprawy nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć, w jaki sposób było sformułowane roszczenie powódki. Czy dotyczyło ono odszkodowania obejmującego hipotetyczne koszty naprawy pojazdu czy też ubytek wartości rynkowej pojazdu, powstały na skutek naprawy w pojeździe, o której mowa w uchwale SN o sygn. akt III CZP 57/01? Wydaje się, że jednak pierwsze z wymienionych wyżej roszczeń, ponieważ w uzasadnieniu wprost zostało wskazane, że odszkodowanie powinno odpowiadać hipotetycznym kosztom naprawy pojazdu.
W związku z powyższym należałoby przychylić się do stanowiska, że jest to jednostkowy wyrok, który nie powinien doprowadzić do zmiany utrwalonej już linii orzeczniczej. Gdyby przyjąć powyższy tok rozumowania za prawidłowy, prowadziłoby to do nieuzasadnionej dyskryminacji poszkodowanych i różnicowania ich sytuacji w zależności od tego, co zrobili ze swoim pojazdem po szkodzie. Poszkodowany, który nie miał środków na przeprowadzenie naprawy i został przez postawę ubezpieczyciela zmuszony do sprzedaży pojazdu, byłby dodatkowo karany poprzez ograniczenie wysokości należnego odszkodowania. Z drugiej natomiast strony w przypadku poszkodowanego, którego było stać na naprawę, miałby on możliwość uzyskania pełnego odszkodowania. Budzi to poważne wątpliwości w kontekście konstytucyjnej zasady równości.