Wielokrotnie i w różnych kontekstach na łamach naszego portalu pojawia się określenie „wartość rynkowa pojazdu”. Ma ona znaczenie przede wszystkim w przypadku kradzieży bądź szkody całkowitej na pojeździe, dodatkowo jest punktem odniesienia do wyznaczenia granicy opłacalności naprawy. Ponieważ jednak często dochodzi do rozbieżności zdań nt. wartości rynkowej pojazdu pomiędzy ubezpieczycielem a poszkodowanym, postanowiłem zgłębić ten temat i wyjaśnić, jak każdy może sprawdzić poprawność wyliczeń ubezpieczyciela.
Dla większości z nas wyznacznikiem wartości rynkowej pojazdu są ogłoszenia na najpopularniejszych portalach internetowych. Dla osób zajmujących się wyceną zawodowo, także biegłych sądowych, przygotowane są katalogi wartości pojazdów – na rynku polskim są to Eurotax i Info-ekspert.
Katalogi te tworzone są na podstawie ofert handlowych i służą do porównania badanego auta ze „średnim” samochodem danego typu, ponieważ wśród dostępnych na platformach ogłoszeniowych ofert próżno szukać kilku identycznych samochodów (a co dopiero identycznego z naszym pojazdem). Jest to zatem wzorzec samochodu, ze średnim przebiegiem, poruszającym się po drogach od połowy danego rocznika, wyposażony typowo dla danej wersji. Dalsze zabiegi w celu wyznaczenia wartości rynkowej pojazdu służą uwypukleniu różnic między samochodami.
Przede wszystkim zwraca się uwagę na prawidłowy dobór wycenianego pojazdu, tj. marka, model, typ, wersja wyposażenia. Szczególnie ważne jest to w przypadku zmiany modelu (przykładowo VW Golf z 2003 roku może być IV lub V generacją modelu, znacząco różniącymi się wartością). Kolejną sprawą jest dodatkowe wyposażenie auta. Bardzo często zdziwienie budzi fakt, że drogie wyposażenie dodatkowe (np. duże alufelgi, instalacja LPG czy też lakier perłowy) powodują niewielki wzrost wartości rynkowej pojazdu. Dzieje się tak dlatego, że wszystkie katalogi przyjmują, iż wyposażenie dodatkowe auta amortyzuje się równo z pojazdem; jeśli zatem auto straciło na wartości np. 70% w stosunku do ceny nowego, to wyposażenie dodatkowe również straciło na wartości 70% – gdyby porównać to z realiami rynku, okazuje się, ze ma to uzasadnienie (15-to letni Mercedes z lakierem metalizowanym jest co prawda droższy od możliwie identycznego z lakierem uni, ale o niedużą kwotę, nie zaś o 3000 zł, które należałoby dopłacić w salonie do droższego koloru).
Gdy w wycenie sam pojazd oraz jego wyposażenie zgadza się ze stanem faktycznym, weryfikuje się pierwszą rejestrację pojazdu. Jest to dość oczywiste, ponieważ auto wyprodukowane i sprzedane np. w lutym 2012 r. jest prawie o rok starsze od auta rejestrowanego w grudniu 2012 r. Przy okazji ważną sprawą jest pochodzenie pojazdu – najdroższy jest samochód z polskiego salonu, tańszy sprowadzany kilka lat temu, posiadający już historię w Polsce (choćby w postaci kilku badań technicznych), najtańszy zaś świeżo sprowadzony, z całkowicie nieznaną historią.
Kolejną kwestią jest przebieg – im wyższy, tym niższa wartość pojazdu; jednocześnie, z uwagi na niechlubną specyfikę polskiego rynku używanych samochodów, zgodnie z powszechnie przyjętymi wytycznymi rzeczoznawczymi, przebiegi znacząco niższe od przeciętnego nie mogą wpływać na wzrost wyliczanej wartości rynkowej pojazdu, o ile nie są właściwie udokumentowane (np. wpisami w książce serwisowej); ma to na celu wyeliminowanie nierzetelnych danych z cofniętego licznika. Ważna jest też ewentualna historia wypadkowa samochodu, która z oczywistych względów bardzo często jest przyczyną obniżania wartości rynkowej pojazdu – tak samo jak wspomniany wyżej fakt niepewnego pochodzenia i historii pojazdu za granicą. Ostatnią rzeczą, mogącą mieć wpływ na obniżenie wartości naszego auta, jest jego stan ogólny; dotyczy to przede wszystkim obecności korozji, drobnych uszkodzeń eksploatacyjnych (zarysowania, odpryski), złego stanu tapicerek itp.
Ostatnią sprawą, budzącą największe emocje, jest techniczne utrzymanie auta. Mam tu na myśli np. wykonany niedawno remont zawieszenia, hamulców, wymiany tłumika itp. Niestety dla poszkodowanych, zgodnie z powszechnie przyjętą przez rzeczoznawców praktyką, nie może mieć to wpływu na wartość auta. Przyjmuje się bowiem, że tego typu inwestycje w samochód przyczyniają się wyłącznie do utrzymania parametrów technicznych koniecznych dla bezpiecznego poruszania się auta na drodze, nie zaś do wzrostu jego wartości – można za to wręcz mówić, że nie utrzymywanie pojazdu na bieżąco w dobrym stanie technicznym powoduje nawet spadek jego wartości (ktoś, kto odbył kiedyś jazdę próbną przed zakupem używanego auta pojazdem, w którym wszystko stuka, wie o czym mowa). Inaczej przedstawia się jednak wymiana elementów eksploatacyjnych na tuningowe (np. sportowy wydech, wentylowane hamulce) – tutaj głównym celem jest właśnie zwiększenie wartości, stąd stosuje się metodologię jak dla wyposażenia dodatkowego
Podsumowując, oceniając rzetelność wyliczeń ubezpieczyciela, musimy opierać się nie tylko na internetowych ofertach sprzedaży, ale także na kryteriach indywidualnych – czy nasz pojazd jest dobrze utrzymany, posiada przebieg i wyposażenie na podobnym poziomie do oferty, z którą porównujemy cenę, właściwą historię i pochodzenie itp. Pamiętajmy, że oferty internetowe są tylko ofertą (często do negocjacji), oraz że praktycznie nigdy nie są one identyczne z naszym pojazdem biorąc pod uwagę wskazane wyżej kryteria. Jeśli więc po rzetelnym porównaniu ofert z naszym samochodem, biorąc pod uwagę, że może on być nieco droższy, ale także – ze wskazanych wyżej przyczyn – tańszy od podobnych samochodów oferowanych na portalach ogłoszeniowych, okazuje się, że wycena ubezpieczyciela rażąco odbiega od ofert rynkowych, możemy udać się po pomoc do profesjonalisty.